26 listopada 1812 roku rozpoczęła się czterodniowa bitwa nad Berezyną pomiędzy uciekającą armią Napoleona Bonaparte, a przeważającymi siłami rosyjskimi.
Wyprawa rosyjska
W grudniu 1810 roku Rosja wystąpiła z blokady kontynentalnej Wielkiej Brytanii (rujnującej m.in. handel rosyjski). Cesarz Francuzów Napoleon uważał blokadę za jedyne narzędzie mogące zmusić Anglików do pokoju, więc wystąpienie Caratu potraktował jako zagrożenie. Postanowił zaatakować Rosję i przymusić ją z powrotem do postanowień pokoju w Tylży.
Zgromadził gigantyczną jak na owe czasy armię liczącą około 600 tysięcy żołnierzy (z tego 90 tysięcy Polaków) i w czerwcu 1812 roku uderzył na wroga. Najpierw jego oddziały zajęły Wilno, później Witebsk i Smoleńsk. Rosjanie unikali bezpośrednich starć i zostawiali za sobą spaloną ziemię, aby wróg miał problem z zaopatrzeniem armii. Na początku września doszło do bitwy po Borodino, którą wygrali Francuzi i 14 września Napoleon wkroczył do Moskwy. Miasto było w sporej części opuszczone i pozbawione zapasów. Dotąd gdy Cesarz zajmował stolicę jakiegoś państwa z reguły wróg się poddawał, ale tym razem Car nie odpowiadał na propozycje pokoju. 18 października wobec pogarszającej się pogody (przyszły srogie mrozy) Francuzi zaczęli odwrót z Moskwy w kierunku Smoleńska.
Berezyna
Wobec mrozów, braków zaopatrzenia, ciągłej wojny podjazdowej Rosjan wojska Napoleona zamieniały się w bezładną masę maruderów. Ciągłe walki i trudy wyczerpywały siły i morale żołnierzy. W końcu resztki Wielkiej Armii dotarły nad rzekę Berezynę na terenach Białorusi. Cesarz miał do dyspozycji około 37 tysięcy żołnierzy, a za nimi szło drugie tyle maruderów (wojskowych i cywilów). Rosjanie dysponowali ponad trzykrotną przewagą (około 120 tysięcy) w armiach feldmarszałka Kutuzowa, admirała Cziczagowa i korpusach generałów Wittgensteina i Steingela.
Armia rosyjska chciał przyprzeć Francuzów do rzeki i wybić, ale Napoleon opracował śmiały plan. Francuscy, holenderscy i polscy saperzy postawili dwa mosty w okolicy wsi Studzianki. Na lewym brzegu oddziały niemiecko-polskie powstrzymywały Rosjan, a na prawym brzegu Francuzi i Polacy zrobili to samo. Napoleonowi i jego głównym siłom 29 listopada udało się uciec. W oddziałach osłonowych co drugi żołnierz był Polakiem, a straty były wielkie. Szacuje się że jakieś 25 tysięcy do 40 tysięcy ludzi zginęło, zostało rannych lub dostało się do niewoli (połowa z tego to byli maruderzy), ale Cesarz wyrwał się i podążył do Francji zbierać nową armię.
W tej bitwie uczestniczyło też trzech wielkich polskich generałów epoki napoleońskiej: książę Józef Poniatowski, Henryk Dąbrowski i Józef Zajączek. Ci dwaj pierwsi, pomimo odniesionych ran, ciągle walczyli po stronie Napoleona. Ten trzeci stracił nogę i dostał się do niewoli rosyjskiej.
Informacje czerpałem z: Andrzej Nieuważny, Berezyna – symbol klęski czy determinacji?, Pomocnik Historyczny “O roku ów 1812” 13/2012