12 kwietnia 1665 roku zmarła pierwsza ofiara wielkiej zarazy w Londynie. Szacuje się, że w ciągu roku prawie co czwarty londyńczyk zmarł z powodu epidemii (około sto tysięcy osób).
Chorobą, która się rozprzestrzeniła w stolicy Anglii, była dżuma. Roznosiły ją szczury, a dokładniej pchły żyjące na tych gryzoniach. Rozpoczęła się w biednej dzielnicy St. Giles-in-the-Field i prawdopodobnie została przywleczona z Azji na statkach handlowych. Na początku ofiar nie było dużo np. w maju umarły 43 osoby, ale później było co raz gorzej: w czerwcu zmarło 6137 osób, w lipcu 17036, a w sierpniu w największym szczycie zarazy 31159 ludzi. W te lato zmarło 15% populacji miasta. Gdy zaraza zaczęła zataczać co raz większe kręgi król Karol II i jego dwór uciekł do Oksfordu. To samo dotyczyło innych zamożnych, którzy też panicznie wyjeżdżali z miasta. Biedni nie mieli środków i możliwości ucieczki.
Epidemia rozprzestrzeniła się poza miasto razem z uciekinierami i różnymi towarami. Nie zdawano sobie wtedy sprawy z tego jak się choroba przenosi. Ludzie wywożąc ze sobą bagaże i towary zawozili ze sobą także pchły przenoszące dżumę.
Na jesieni gdy pogoda się pogorszyła i populacja pcheł się zmniejszyła liczba chorych spadła, ale zaraza nie zniknęła całkowicie.
Część naukowców twierdzi, że do ostatecznego zatrzymania epidemii przyczyniła się kolejna katastrofa w Londynie. Był to wybuch wielkiego pożaru 2 września 1666 roku, który strawił większą część centrum miasta. Prozaicznie ta klęska zastopowała zarazę, bo zginęła spora część populacji szczurów i pcheł.
Informacje czerpałem z: https://www.historic-uk.com/HistoryUK/HistoryofEngland/The-Great-Plague/